Inne

Komórki do wynajecia

Kiedy dwadzieścia lat temu kupiłem swoją pierwszą komórkę, byłem z siebie dumny, jak gdybym przeszedł jakąś inicjacje? Stałem się członkiem nowej społeczności. Komórka dawała mi możliwość komunikacji z dowolnego, miejsca na świecie z innymi członkami tej nowoczesnej społeczności. Oczywiście, to dowolne miejsce na świecie, ograniczone było zasięgiem mojej sieci, która przecież była wszędzie przynajmniej tak wynikało z ulotki. Pierwsze dni z nową komórką polegały na nauczeniu się jej obsługi i wpisaniu nowych kontaktów, po godzinie śmigałem po menu jak gdybym sam je napisał. Wśród nich znalazł się miedzy innymi telefon komórkowy mojego szefa telefon do biura i klika innych numerów na stacjonarne. Pierwsze tygodnie samotności w sieci i oczekiwania na telefon, mogę chyba tylko porównać do podobnego okresu związanego z pierwszym adresem e-mail. Wtedy pierwszym e-mailem, jakiego otrzymałem była reklama prezerwatyw, którą obdarowano mnie po odwiedzinach na stronie dla dorosłych. Z telefonem było podobnie zdarzyło się to w piątek wieczorem byłem na imprezie zaczynał się weekend. Komórka zadzwoniła wdzięcznie utwór „ A love you baby” niby to szukając telefonu w plecaku pozwoliłem, aby dzwonek powtórzył się kilka razy. Gdybym mógł napawałbym się tą chwilą dłużej, ale dzwoniący mógłby się rozmyślić i nici z lansu. Kiedy już spojrzałem na wyświetlacz ukazał mi się wdzięczny napis SZEF. Po krótkiej rozmowie, przerywanej trzaskami i ciągłym wołaniem „Halo,Halo”, zgodziłem się przyjść do pracy w sobotę. Ta krótka chwila przyjemności kosztowała mnie zmarnowany weekend. Teraz widzę, że wynalazcy telefonii komórkowej założyli nam smycz na szyję. Telefon kształtuje naszą pozycje społeczną, nieposiadanie go to żenada. A producenci telefonów świadomi tego, że kiedyś możemy się zbuntować pakują do naszych telefonów masę niepotrzebnych gadżetów. Już teraz 90 % funkcji w naszych telefonach nie służy do dzwonienia. Jako że sam jestem ofiarą tej masowej indoktrynacji, sprawdziłem, z czego tak naprawdę korzystam w moim telefonie.    I okazało się, że jest to stoper, którego używam do odmierzania czasu, aby ugotować jajka na półmiękko.  Pozostałe 100 innych funkcji takich jak, gry, programy użytkowe, odtwarzacz mp3 transmiter radiowy, aparat fotograficzny, nawigacja, funkcja żyroskopu, arkusz kalkulacyjny, poczta, komunikatory społecznościowe itd. Zostały wykorzystane raz lub klika razy w historii tego telefonu i to tylko po to, aby się nimi pochwalić. Ciągle gonimy za nowszymi telefonami, które maja te wszystkie wodotryski słyszymy, że mogą się one komunikować z Internetem przez te wszystkie dziwne skróty GPRS HDPS 3G itp., że połączenia są teraz jeszcze szybsze 2 Mb/s , 6Mb/s, kto da więcej . A ja się pytam . Kiedy wreszcie będę mógł przez mój super porozmawiać , bez trzasków i zgrzytów , błędnych połączeń, kiedy to na przykład dzwonie pod jeden numer a łącze się z innym a mój docelowy rozmówca otrzymuje połączenie z innym abonentem.  Kiedy wreszcie mój telefon spełni moje oczekiwania i zacznie spełniać należycie swoją podstawową funkcję. Kiedy przestaniemy w trakcie rozmowy telefonicznej używać zwrotów ,”Nic nie słyszę. Poczekaj ja oddzwonię”. Kiedy wreszcie wszyscy będziemy w zasięgu sieci? Kiedy zerwiemy się ze smyczy tej telekomunikacyjnej indoktrynacji? Stanisław Tym w nowej wersji Misia powiedziałby zapewne „A maleństwu na dobry początek życia, chciałem kupić komórkę niech ma dzieciak kontakt ze światem.”